HandMade świąteczny - DIY blog lifestyle

 
Witam w moim zakamarku!
 
 
 
Mam nadzieję, że miło  i ciekawie spędzicie tu czas!
Przejdź do treści

Menu główne:

Witam w kolejnym wydaniu kącika hendmejdu, wersja świąteczna :)
Czyli krótka historia o krasnalu świątecznym...

W tym roku mamy niebywały wysyp krasnali i wszelakich form dekoracji świątecznych (albo w tym roku zwróciłam na to większą uwagę). Od choinek pod każdą postacią, drewniane na ścianie (dla właścicieli kotów tudzież innych towarzyskich zwierząt) po papierowe, sznurkowe, ozdoby wiszące, cuda, cudeńka, wianki świąteczne, aniołki bombki no wszystko co w duszy gra. Do mnie przemówiły właśnie krasnale :)
Może to praktyczne podejście matki-polki, bo to w zasadzie taki krasnal to i dekoracja, i taka laleczka to dziecko weźmie pobawi się, przytuli... ubierze? No moja córka miała taki pomysł :) Więc właściwie inwestycja dla dużych i małych - tak? A jeśli chodzi o dużych, czas świąteczny, prezentów -  a jak prezentów - to co dać niebanalnego, oryginalnego no i przydatnego najlepiej? Wartościowego i wogóle wszystko w jednym. Krasnal! taaaakkk... :D Ale pomyślmy... odwiedziłam wiele sklepów w poszukiwaniu inspiracji na prezent, internetowych, marketów i tych malutkich słodkich sklepiczków, straganików świątecznych - wszędzie były KRASNALE :O Kopałam dalej - fora z rękodziełem, ochy i achy jakie to proste - ceny w sklepach sugerowały coś innego :D a może to rękodzięło teraz w cenie, modzie...? Chyba tak!
To była myśl! Tylko czy ja mam tyle...: energii, cierpliwości, materiałów, zdolności ???? No jak nie spróbuję to się nie dowiem :) To jedziemy z tematem!
Zauważyć się dało, że główna część takiego krasnale to w zasadzie broda :) nie brzuch, czapka, często nawet nogi czy ręcę bywały zbyteczne - Na piewszy plan wysuwa się futerkowa BRODA :D
No najlepiej futerko, śliczne milusie - tylko skąd wziąć taki skrawek ??? To nie wytne ze starej kurtki jak to widziałam na jednym tutorialu -SERIO? wyciąć skrawek futerka wycinając kawałek kurtki? .... No ale...od czego mamy PASMANTERIE 😍😍😍  Tylko ja obeszłam wszystkie i jedyne futerko jakie mieli to za miliony monet :( a nie o to chodziło żeby przepłacić za futerko, jak za całego krasnale ze sklepowej półki ;((( i już na dzień dobry taki ZONK. Ale...walczyłam dalej...pół dnia szukałam miejsca, pytałam, wkońcu wpadłam na pomysł! Skoro nie mam starej kurtki a ni nic futerkowego oprócz futerka na kapturze w swojej aktualnej zimowej kurtce :D którego rzecz jasna nie użyję to może - ciucholand ma? i biegiem - pach jeden drugi i olśniło mnie :)
Nie jestem koneserem odzieży używanej ale podziwiam jakie perełki mogą niektóre dziewczyny wyszperać i ubrać się za grosze - szacun! Ja idę na łatwiznę, z braku czasu zawsze mam swoich kilka sprawdzonych sklepów, w których się ubieram. Ale wchodzę i "paczę" .... a tam... kaptury - osobno do kupienia - już jest futerko za grosze - yupiii... następnie jakieś stare buty z futerkiem, ale to był słaby pomysł, kurtka? no pewnie by sie jakaś znalazła ale po co taka wielka inwestycja na jednego krasnala???! Ostatecznie spoczęło na CZAPCE! I oto ona - moja wybawicielka.

Kosztowała ok. 6 zł. a futerka starczyło na jakieś kilka krasnali więc inwestycja udana.
Oczywiście należało ją przeprać, wysuszyć a futerko przeczesać. Następnie wyprułam futerko z precyzją myśliwego, uważałam przy tym tak samo jak przy filetowaniu mojego ulubionego łososia :D
Później pojawił się kolejny dylemat. Jakich kolorów użyć? wciągnełam swoje magiczne pudełko krawcowej i dumalam... z czym te futerko połączyć. opcji było wiele...

Wiedziałam, że wypełnienie musi stanowić jakiś groch, kasza - coś sypkiego i cięższego od waty żeby krasnal siedział stabilnie. Więc materiał musiał być jednocześnie nieprzepuszczający tych ziaren ale i wytrzymały po zszyciu. Ostatecznie użyłam podszewki z wspomnianej czapki, która zrobiona była z szarego polaru. Wybrałam dwa główne kolory: szary i czerwony - ładnie kontrastujące. Nie chciałam pstrokacizny. Wypełniłam połowkami grochu i zaszyłam niedbale. Wkońcu to był prototyp.
 
Solidna podstawa już zrobiona, broda była to już połowa sukcesu myślę.... To teraz czapka nos i z górki... nic bardziej mylnego :) Znowu rozterki z jakiego materiału...itd. Zrobiłam nos. Co dalej?
 
Postaowiłam trzymać się ustalonej kolorystyki i dosztukować jakieś odnóża. Widziałam wersje beznogie i bezręczne ale nie przemawiały do mnie. Nie robiłam przy szablonie. Poszłam na skróty. Na oko wrzuciłam dwa kawałki materiału i przejechałam jakiś wzór na maszynie przypominające dłonie, podobnie zrobiłam z nogami... Później wypełnianie, doszywanie.
Ostatecznie, jak na "pierwszy raz" wyszło nieźle. Pod czapkę włożyłam trochę wypełnienia ze starej poduszki bo waty nie miałam a miało być ekonomicznie! Ale czułam, że nie włożyłam w niego maksimum możliwości :D Zatem nie spoczęłam na tym prototypie. Już rozkminiałam jak udoskonalę wersję nr.2 ! Ambicje miałam jak jakiś konstruktor :D Zabawa była wyśmienita przyznaję.

Kolejna wersja wymagała kolejnej inwestycji - filcowej czapki mikołaja, nie było ciężko dostać ją za grosze - od 1-3 zł. można było zainwestować + skarpety. Podejrzałam prosty sposób na brzuszek ze skarpety bez zbędnego zszywania, wystarczyło zawiązać na górze! Genialne!
Teraz to już było ekspresowo! Czapki też nie musiałam szyć. Użyłam też już kleju na gorąco. Świetnie się sprawdził na tych materiałach. Nosek zrobiłam tym razem ze starej stopki-rajstopki.  

No i tu nos przyszyłam trochę za nisko, ja później stwierdziłam, powinien być na granicy czapki i brody... Z reszty filcowej czapki wykroiłam nogi i ręce, zszyłam na maszynie i tu pojawiły się kolejne schody... Jako że to wszystko wąskie weź to człowieku przewlecz na prawą stronę ! :O To była gehenna... Nie wspomnę o tym, iż przewlekając filc na drugą stronę do wypchania nieco się rozciągnął i groch którym go później wypełniłam, miałam wrażenie że zaraz się przedrze przez ten jednak nie całkowicie wytrzymały materiał. Czyli tak gdzie pojawiły się ułatwienia wystąpiły też utrudnienia tylko innego rodzaju. Ale próbować rzecz najważniejsza!!!

Ostatecznie operacja zakończyła się powodzeniem :D

Efekt był lepszy od poprzedniego ale nadal czułam niedosyt.

Zatem zabrałam się za trzeciego! I za trzecim razem modyfikacji już było niewiele. Nos poszedł wyżej i nie przyszywałam go tylko przykleiłam na klej na gorąco. Byłoby idealnie, gdyby nie fakt, że trochę kleju przykleiło mi się do palca pozostawiając pieczącą pamiątkę po mojej nieuwadze ;/

Odnóża obszyłam tym razem na maszynie, równie ciężko było je przewlec na prawą stronę ale tu trzeba cierpliwości i wypchałam tym razem ryżem, z powodu mniejszej ziarnistości. Na rączkack dodałam białe dłonie/ końcówki i to było w zasadzie na tyle. Wyszedł chyba najlepiej! Wszak do trzech razy sztuka :)

Zapraszam do galerii!



Brak komentarzy
~ By Ryba ~
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego