Gasieciele - DIY blog lifestyle

 
Witam w moim zakamarku!
 
 
 
Mam nadzieję, że miło  i ciekawie spędzicie tu czas!
Przejdź do treści

Menu główne:

 
Nieludzka godzina, znów budzę się wyspana i co ja niby mam ze sobą zrobić? Idź spać rzuciłby mąż… poleż a nie wstajesz tylko do tego laptopa i się rozbudzasz…no ale ja nie mogę ! nie mogę spać, nie chce mi się i nie lubię bezczynnie patrzeć w sufit i liczyć barany żeby usnąć bo …normalni ludzie to śpią o tej godzinie…  Zrobiłabym coś pożytecznego – no i mózg znowu paruje od pomysłów – na nowy wpis –ot pisarka się znalazła, gdzieś tam świta w głowie….
 
Po przydługim aczkolwiek ważnym wstępie… Po co się dopasowywać? We własnym domu? No właśnie jak gdzieś mam być sobą to chyba tu do cholery?
 
I olśniło mnie, przypomniałam sobie wczorajszą audycję radia chillizet bodajże o 4tej rano!
 
Tak wczoraj wstałam podobnie czyli o 4 tej rano i mam wrażenie że ta audycja na którą natrafiłam przypadkiem była jakby napisana pode mnie, krzyczała słuchaj!
 
Hasło przewodnie: Ty zamawiasz – ty płacisz. Ty wybierasz, ze swoimi decyzjami zostajesz sam i sam ponosisz ich konsekwencje. Nawet jak inni na nie wpłyną i tak na końcu rachunek płacisz ty sam, wobec tego warto aby ktoś zamawiał za ciebie?
 
Podobno, mózg zużywa (o ile to dobre oddanie sensu)  tyle samo energii na trawienie złych myśli i dobrych. To jakimi się dosłownie zalejemy zależy już tylko od naszej woli, naszego wyboru.
 
Jako pesymistka, ciągle zalewałam się z reguły tymi gorszymi, przeżywałam te porażki, gorsze dni podwójnie, i jeszcze na deser wmawiając sobie jaka to jestem głupia? bo ktoś tak stwierdził to na pewno miał powód i gdzieś poniekąd ma racje…Czyżby? Warto się otaczać gasicielami? Ile razy sama nim byłam i próbowałam zdusić w zarodku czyjś pomysł, inwencje?
 
I dotarło do mnie, jak łatwo mogę odróżnić/ posegregować wszystkie znane mi osoby. Które zawsze mówiły rób spróbuj i na te które demotywowały na wstępie.  I co miała począć ta moja mała wytwórnia pomysłów jak tu bum kubeł zimnej wody? Nie no najlepiej odpuścić… Będzie łatwiej.
 
Raczej rzadko tak bywało. Z moim uporem to pomysły raczej wygrywały, co najwyżej padały po pewnym czasie ale…procesowały się. I nie żałuje. Teraz wiem jak nie dać się zgasić. Już nie zaleje się sama kubłem wody, innym też nie pozwolę. Nigdy nie czytałam żadnych motywujących książek chociaż jak ktoś coś większego osiągnął przypuszczam ze przeczytał nie jedną. Ja tylko sobie wyciągam wnioski i robię rachunek. Ile płaciłam za zadręczanie się co ludzie pomyślą a ile za po prostu zrobienie czegoś? Mój poprzedni szef ,przypuszcam że ma z 70 lat ,powiedział coś śmiesznego mi kiedyś aczkolwiek trafił w punkt: Zapytał mnie : ja planuję, ty planujesz, on planuje – jaki to czas? Konsternacja….chwila ciszy..  – stracony pani Aniu.
 
To tyle J
 
Działajcie!

Brak komentarzy
~ By Ryba ~
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego